poniedziałek, 14 stycznia 2013

Łukasz Jakubiak i nadzieja

Obejrzałam prawie wszystkie (nie są zresztą zbyt długie) odcinki programu Łukasza Jakóbiaka. Fajnie się ogląda ten program, przyjemny i ciekawy. Zastąpił mi Wojewódzkiego, którego regularnie oglądałam, a ostatnio jest wstrzymany.
 I tak sobie pomyślałam, czy rzeczywiście nie ma rzeczy niemożliwych? Ten Jakubiak nie jest jakiś przeinteligentny (pytania w porządku, acz przeciętne) i nawet nie jest szczególnie zabawny (choć często się uśmiecha i jest miły). Ale kreatywny rzeczywiście jest i z tym CV i 20 m2.
 Czy to wynika z odwagi jego? Chyba tak. Może też z tego, że wie czego chce.
Ja ciągle nie wiem. mam 26 lat, fajnie byłoby już wiedzieć, co się chce robić i odkryć swój talent ( jeśli oczywiście jest). Terapeuta mi radzi próbować różnych rzeczy i wtedy się dowiem, a więc próbuję.
  Czasem jestem wdzięczna terapeutom, czasem mam już ich serdecznie dość. Może dlatego, że za bardzo się uwieszam i próbuję dowiedzieć się wszystkiego od nich zamiast szukać, jak to się często mówi " w sobie", czy tez "głosu serca".
Nie wiem za bardzo jaki głos ma moje serce.
  Czytam ostatnio Eckhart Tolle'a. Sporo ciekawych rzeczy się dowiaduję. Jak to wszystko przemija, jak nie można się przywiązywać, jak sedno tkwi w "być tu i teraz", cholernie modne akceptowanie życia. W sumie modne i mądre, ale co z tego, skoro nie wiem jak to uczynić. Jak zaakceptować siebie, swoje zdolności, swoje osiągnięcia, swoje życie, swoją samotność, a przede wszystkim swoją złość.
 Ciągle jestem wkurwiona. Tak wk...na ze jest mi aż wstyd. W..na, ze nie mam pracy, że wyglądam jak wyglądam, że ciągle się boję, ze dla nikogo nie jestem ważna, że niczego nie osiągnę (na co wskazują moja aktualne osiągniecia i bezrobocie).
Czytam te wszystkie mądrości, poznaje filozofię buddyzmu (cudowna "JAK NIE BYĆ BUDDYSTĄ" Dzongsar Dzamjang Kjence) i stoje w msc wściekła, obserwując uwaznie swoja wściekłośc, zgodnie z mindfulness:). Koń by się uśmiał. Ja też czasem się śmieję z siebie.